Opalenizna w piance, czyli kilka słów o tym, jak działają samoopalacze i recenzja pianki Magic Bronze od Bielendy;)
by
Unknown
- 08:33
Kosmetyki to cudowny wynalazek.
Potrafią spełnić wszystkie nasze zachcianki…no prawie wszystkie;)
Zastanawialiście się kiedyś jak
to możliwe, że działanie kosmetyku może do
złudzenia przypominać efekt kilkugodzinnego wylegiwania się na plaży?
Jeśli interesuje Cię ten temat,
zostań ze mną na chwilkę i przeczytaj, co dzisiaj przygotowałam;)
Żeby samoopalacz mógł naśladować
słońce, musi zawierać w swoim składzie substancje
brązujące. Najczęściej spotkamy się z DHA,
czyli dihydroksyacetonem. Brzmi
skomplikowanie, ale to nic innego jak CUKIER.
Kiedy posmarujemy skórę produktem
brązującym, DHA zaczyna reagować z aminokwasami znajdującymi się w warstwie rogowej (najbardziej
zewnętrznej) naskórka.
To tzw. REAKCJA MAILLARDA.
Jej efektem jest powstanie brązowych pigmentów, które
przyciemniają skórę już godzinę-dwie po
aplikacji preparatu.
Maksymalny efekt uzyskujemy po ok.5-6 godzinach, a po tygodniu
po opaleniźnie nie będzie śladu.
Bardzo charakterystyczne dla tej reakcji jest powstawanie dziwnego i nieprzyjemnego zapachu. Trudno go dokładnie opisać, ale
każdy, kto choć raz stosował samoopalacz, na pewno wie, co mam na myśli;)
Oczywiście producenci kosmetyków dokładają wszelkich starań żeby ich produkty
były dla nas atrakcyjne, dlatego dorzucają substancje
zapachowe, skutecznie maskujące zapach DHA.
Dlaczego opalenizna z „tubki” znika ze skóry?
Opalenizna znika już po tygodniu
dlatego, że substancja barwiąca reaguje tylko z komórkami warstwy rogowej naskórka.
Korneocyty, czyli komórki, które ją
tworzą, ulegają złuszczaniu i razem
z barwnikiem znikają z naszej skóry.
Powierzchowne działanie DHA sprawia, że jest to związek bezpieczny i mogą go stosować nawet kobiety w ciąży.
Nie jest też KOMEDOGENNY, tzn. -nie sprzyja powstawaniu zaskórników.
Nie jest też KOMEDOGENNY, tzn. -nie sprzyja powstawaniu zaskórników.
Dlaczego mimo stosowania tego samego kosmetyku na każdej skórze
uzyskamy inny odcień opalenizny?
Działanie DHA zależy od różnych, dodatkowych czynników. Największe
znaczenie ma pH naszej skóry i stopień uwodnienia warstwy rogowej.
Mówiąc prościej, chodzi o to, czy skóra jest sucha, czy dobrze nawilżona.
Nie bez znaczenia jest też zalegająca warstwa martwych komórek naskórka. Jeśli przed nałożeniem samoopalacza nie wykonamy peelingu, smugi i nierównomierna opalenizna gwarantowane.
Mówiąc prościej, chodzi o to, czy skóra jest sucha, czy dobrze nawilżona.
Nie bez znaczenia jest też zalegająca warstwa martwych komórek naskórka. Jeśli przed nałożeniem samoopalacza nie wykonamy peelingu, smugi i nierównomierna opalenizna gwarantowane.
DHA jest najpopularniejszym cukrem barwiącym. Jest też stosunkowo tani i co najważniejsze, skuteczny.
Jednak coraz częściej, zwłaszcza
w tych droższych produktach, możemy znaleźć ERYTRULOZĘ. To również cukier barwiący. Ma przewagę nad DHA, bo
powstająca opalenizna jest równomierna
i ma bardziej naturalny odcień. Dodatkowo, erytruloza jest odpowiednia dla skór suchych.
DHA niestety ma te wadę, że przesusza skórę.
i ma bardziej naturalny odcień. Dodatkowo, erytruloza jest odpowiednia dla skór suchych.
DHA niestety ma te wadę, że przesusza skórę.
W samoopalaczach stosuje się też
wyciągi roślinne:
- juglon – z orzechów włoskich
- lawson – wyciąg z popularnej henny.
Oba związki bardzo delikatnie barwią skórę, dlatego z reguły są dodatkiem do DHA lub erytrulozy.
Warto wiedzieć, że uzyskanie jak najbardziej naturalnego odcienia opalenizny
zapewni nam produkt, w którym połączone
są DHA i erytruloza. Działają lepiej w parze niż pojedynczo;)
Jak długo można przechowywać samoopalacz?
Wyznacznikiem jest oczywiście termin przydatności do spożycia i symbol
PAO zawarte na opakowaniu. Więcej przeczytasz o nich tutaj.
Jednak warto zwrócić uwagę na warunki w jakich przechowujemy
kosmetyk.
Substancje barwiące to związki nietrwałe, wrażliwe na zmiany ph i
temperaturę.
Dlatego samoopalacz należy przechowywać w suchym
i chłodnym pomieszczeniu. Na pewno łazienka nie będzie dobrym
rozwiązaniem;)
Min-przewodnik po samoopalaczach:
1. Samoopalacz to nie kosmetyk pielęgnacyjny; jego zadaniem jest
nadanie zabarwienia skórze, a nie jej nawilżenie czy odżywienie. Nie można też
mylić samoopalacza z kosmetykiem zabezpieczającym przed promieniowaniem UV.
Oczywiście producenci bardzo się starają żeby ich produkty spełniały wszystkie
nasze wymagania, dlatego dodają do kosmetyków bronzujących różne substancje
wzbogacające. Ich zadaniem jest przede wszystkim neutralizacja negatywnych skutków działania
DHA.
2. Żeby uniknąć nieestetycznych
smug na skórze, przed aplikacją
samoopalacza wykonaj porządny peeling, który usunie zalegający naskórek.
Szczególnie dokładnie przyłóż się do tego na łokciach i kolanach. Tutaj skóra
jest najgrubsza, a komórki warstwy rogowej zalegają na jej powierzchni. Warto
też na te okolice aplikować mniejszą ilość produktu.
3. Jeśli masz skórę suchą i boisz się, że samoopalacz
pozostawi nierównomierny kolor, po wykonaniu
peelingu posmaruj skórę balsamem, a dopiero później nanieś kosmetyk brązujący.
Dobrym pomysłem jest też zastosowanie balsamu
pod prysznic. Taki kosmetyk ma w swojej ofercie bardzo wiele marek.
4. Jeśli zaaplikujesz samoopalacz
jednorazowo, opalenizna zniknie po ok. tygodniu. Jeśli chcesz przedłużyć ten
efekt, ponawiaj aplikację codziennie lub co drugi dzień.
5. Pamiętaj, żeby kosmetyki
samoopalające przechowywać w suchym i chłodnym miejscu.
Przejdźmy teraz do głównego
bohatera, a właściwie bohaterki dzisiejszego wpisu!
Chciałabym Wam przedstawić
produkt, który zauroczył mnie od pierwszego użycia. Ale o tym, co w nim jest
takiego wyjątkowego będzie za chwilkę. Najpierw zajrzyjmy do środka opakowania
i przeanalizujmy skład pianki Magic BRONZE od Bielendy.
To związek otrzymywany z buraka
cukrowego. Jego głównym zadaniem jest wiązanie wody, czyli nawilżanie skóry.
Betaina zapobiega też wysychaniu kosmetyku. Dzięki niej nie krystalizuje się on
przy ujściu opakowania.
GLICERIN (gliceryna)
Klasyczny nawilżacz, który możemy
znaleźć w bardzo wielu kosmetykach.
Ułatwia przenikanie innych kosmetyków w głąb skóry.
Ułatwia przenikanie innych kosmetyków w głąb skóry.
DIHYDROXYACETONE
To pełna nazwa opisywanego
wcześniej DHA;)
TREHALOSE (trehaloza)
To kolejny cukier w naszym kosmetyku.
On również ma za zadanie nawilżyć skórę i zapobiec nadmiernej utracie wody.
On również ma za zadanie nawilżyć skórę i zapobiec nadmiernej utracie wody.
CARAMEL (karmel)
Na pewno kojarzysz ten składnik;)
To nic innego jak karmel, który w kosmetykach pełni funkcję naturalnego
barwnika.
COCO GLUCOSIDE (poliglukozyd
kwasów oleju kokosowego)
Skoro nasz bohater ma postać
pianki, musi zawierać w sobie składnik, który nadaje mu taką formą. Tym
składnikiem jest właśnie COCO GLUCOSIDE, który dodatkowo umożliwia powstanie
emulsji i wykazuje działanie nawilżające.
LACTIC ACID (kwas mlekowy)
Silnie nawilża i zmiękcza komórki
warstwy rogowej (czyli tej najbardziej zewnętrznej).
SODIUM COCOYL ALANINATE (Sól
sodowa kondensatu alaniny i kwasów tłuszczowych z oleju kokosowego)
Delikatny środek myjący, który
dodatkowo działa antybakteryjnie i zmiękcza naskórek, podobnie jak kwas
mlekowy.
PPG-26 BUTETH-26
To składnik o kilku
właściwościach.
Po pierwsze jest emulgatorem, czyli umożliwia powstanie emulsji. Tłumacząc prościej, emulgator powoduje, że coś, co normalnie się ze sobą nie łączy (np. olej i woda tworzą dwie oddzielne warstwy), zaczyna świetnie ze sobą współgrać i otrzymujemy jednorodną konsystencję.
Po pierwsze jest emulgatorem, czyli umożliwia powstanie emulsji. Tłumacząc prościej, emulgator powoduje, że coś, co normalnie się ze sobą nie łączy (np. olej i woda tworzą dwie oddzielne warstwy), zaczyna świetnie ze sobą współgrać i otrzymujemy jednorodną konsystencję.
Po drugie to składnik
zmiękczający skórę i poprawiający jej elastyczność.
Skład nie jest przerażająco
długi, a to już pierwszy plus.
Substancją brązującą jest DHA w
towarzystwie karmelu, który również delikatnie barwi kosmetyk i skórę.
Pianka zawiera też całkiem sporo
substancji nawilżających: betainę, glicerynę, trehalozę, i kwas mlekowy. Oprócz
tego znajdziemy w niej składniki zmiękczające naskórek.
Minusem jest zawartość sporej
ilości substancji zapachowych. Jednak coś za coś. Jak wspominałam wcześniej,
producenci chcą zamaskować zapach DHA i stąd taka ilość dodatków. Należy
pamiętać o tym, że substancje zapachowe to jedne z najczęstszych alergenów.
Jeśli masz skórę wrażliwą i alergiczną zanim zastosujesz produkt na całe ciało, przetestuj go na niewielkim fragmencie skóry.
Jeśli masz skórę wrażliwą i alergiczną zanim zastosujesz produkt na całe ciało, przetestuj go na niewielkim fragmencie skóry.
Warto też zwrócić uwagę na DMDM
HYDANTOIN.
To konserwant, który generuje powstawanie formaldehydu, czyli substancji odpowiedzialnej za szybsze starzenie się skóry. Formaldehydowi przypisuje się działanie rakotwórcze.
Jednak, bez paniki! Stężenia zawarte w kosmetykach to ilości śladowe. Badania pod kątem rakotwórczości mówią o tym, że narażenie musi być bardzo duże, co w przypadku stosowania kosmetyków nam nie grozi;)
To konserwant, który generuje powstawanie formaldehydu, czyli substancji odpowiedzialnej za szybsze starzenie się skóry. Formaldehydowi przypisuje się działanie rakotwórcze.
Jednak, bez paniki! Stężenia zawarte w kosmetykach to ilości śladowe. Badania pod kątem rakotwórczości mówią o tym, że narażenie musi być bardzo duże, co w przypadku stosowania kosmetyków nam nie grozi;)
Byłabym jednak szczególnie
ostrożna i właśnie ze względu na DMDM Hydantoin nie używała tego produktu w
czasie ciąży.
Teraz czas na moją opinię;)
Jak wspomniałam wcześniej, to
była miłość od pierwszego użycia.
Dlaczego tak bardzo pianka przypadła mi do gustu?
Dlaczego tak bardzo pianka przypadła mi do gustu?
Zacznijmy od opakowania i
aplikacji.
Produkt niewątpliwie cieszy oko.
Do tego pompka, która się nie zacina i dozuje odpowiednią ilość produktu.
Ważne jest, żeby delikatnie wstrząsnąć
produkt przed użyciem. Substancja barwiąca równomiernie rozmieści się w
opakowaniu i unikniemy nieestetycznych smug.
Pianka jest bardzo lekka i
przypomina zimowy puch;)
Zapach jest w porządku. Nie
należy do najprzyjemniejszych, ale mnie nie drażni.
Jeśli posmaruję się pianką wieczorem, rano nie czuję już niczego na skórze. Ilość dodatków zapachowych w składzie zadziałała;)
Jeśli posmaruję się pianką wieczorem, rano nie czuję już niczego na skórze. Ilość dodatków zapachowych w składzie zadziałała;)
Produktu nie trzeba wcierać.
Wystarczy delikatnie rozprowadzić na skórze.
Po nałożeniu nie czuć lepkiej
warstwy. Pianka przez chwilę pozostawia wrażenie mokrej skóry.
Jest to jeden z najszybciej wchłaniających się samoopalaczy z jakim miałam do czynienia.
Jest to jeden z najszybciej wchłaniających się samoopalaczy z jakim miałam do czynienia.
Oczywiście wszystko zależy od
tego, ile pianki nałożymy na skórę. Mi zdecydowanie wystarcza ilość wskazana
przez producenta na opakowaniu. Co najważniejsze, produkt NIE ZOSTAWIA SMUG!
Obietnica producenta została w 100% spełniona.
Nigdy nie zdarzyło mi się też żeby
pianka pobrudziła ubrania albo pościel. Zawsze odczekuję chwilkę aż produkt
całkowicie się wchłonie.
Odcień opalenizny jest bardzo naturalny. Nie raz zdarzyło mi się usłyszeć : „Gdzie się tak szybko opaliłaś?!”. Jak to gdzie? W domu!
Odcień opalenizny jest bardzo naturalny. Nie raz zdarzyło mi się usłyszeć : „Gdzie się tak szybko opaliłaś?!”. Jak to gdzie? W domu!
Chyba o niczym nie
zapomniałam…już wiem!
Wydajność! To ogromna zaleta
pianki. Jedno opakowanie wystarczyło mi na cały letni sezon,
a właściwie letnio-jesienny. Używałam jej regularnie od czerwca do października, a i tak nie udało mi się zużyć całości.
a właściwie letnio-jesienny. Używałam jej regularnie od czerwca do października, a i tak nie udało mi się zużyć całości.
Oczywiście ogromnym atutem są też
cena i dostępność.
Piankę można upolować w każdej
drogerii.
Cena regularna to ok. 28 zł. Jednak ja zawsze czekam na promocję, bo wtedy można ją kupić za ok.15 zł, a to prawie połowa ceny;)
Cena regularna to ok. 28 zł. Jednak ja zawsze czekam na promocję, bo wtedy można ją kupić za ok.15 zł, a to prawie połowa ceny;)
Na dzisiaj to już wszystko co dla
Was przygotowałam.
Mam nadzieję, że recenzja okaże
się przydatna i od dziś będziecie wiedzieć, jak to możliwe, że samoopalacz
imituje działanie słońca;)
Zachęcam do dzielenia się swoimi
opiniami w komentarzach. Są one dla mnie niezwykle cenne.
Pozdrawiam i zapraszam na kolejne
wpisy;)
12
komentarze