KOSMETYCZNE KONTROWERSJE, czyli cała prawda o PARABENACH.
Widząc w składzie kosmetyku słowo
PARABEN większość z nas odłoży go na
półkę i zacznie rozglądać się za czymś zdecydowanie bardziej „bezpiecznym”.
Choć często nie wiemy czym dokładnie owe PARABENY
są, negatywna opinia o nich dotarła już chyba do każdego zakątka świata.
Nie mam zamiaru ani nikogo
przekonywać do stosowania kosmetyków zawierających parabeny, ani też
zniechęcać. Celem dzisiejszego wpisu jest przekazanie
Wam podstawowych informacji o tych, owianych złą sławą związkach
chemicznych, żebyście sami mogli zadecydować : stosuję kosmetyki z parabenami czy nie;)
PARABENY to pochodne KWASU
BENZOESOWEGO oraz najbardziej popularne KONSERWANTY nie tylko kosmetyków, ale także leków i żywności. Związki
te występują naturalnie np. w truskawkach, czy zielonej herbacie, jednak w
przemyśle wykorzystuje się ich syntetyczne odpowiedniki.
Powszechność ich stosowania
wynika z tego, że genialnie odgrywają rolę konserwantu
prawie idealnego.
Dlaczego?
- wykazują szerokie spektrum działania: niszczą zarówno grzyby, jak i
bakterie,
- są skuteczne w niskich stężeniach: żeby kosmetyk był „bezpieczny”
wystarczy użyć 0,2% parabenów; w
przypadku nowych konserwantów jest to już 1-2%,
- dzięki nim kosmetyk może „przeżyć”
36 miesięcy (zapakowany), a po otwarciu możemy z niego korzystać
przez 12 miesięcy,
- nie zmieniają działania kosmetyku – nie reagują ze składnikami
aktywnymi, które są w nich zawarte,
- są jednymi z najrzadziej podrażniających konserwantów - reakcje
alergiczne należą do rzadkości; oczywiście w przypadku stosowania na
nieuszkodzoną skórę.
Wszystko wygląda pięknie.
Skuteczne, bezpieczne, dobrze tolerowane…To co z nimi jest nie tak?
W 1998 roku wyciągnięto pewne
wnioski płynące z badań przeprowadzonych na szczurach. Wykazano, że PARABENY mają słabe działanie ESTROGENOPODOBNE.
Co to oznacza?
Jeśli parabeny działają podobnie
do estrogenów, to mogą pobudzać
receptory, które są wrażliwe na te hormony i sprzyjać rozwojowi niektórych nowotworów
ESRTOGENOZALEŻNYCH, np. raka piersi, jajników, macicy, czy jąder.
Tutaj należy dodać pewien
komentarz. Owszem, parabeny mają słabe działanie estrogenopodobne, ale jest ono
100 000 x mniejsze niż działanie
hormonów ludzkich.
Co ważne, kiedy już paraben
znajdzie się w organizmie, ulega przemianom, które znoszą to niepożądane działanie.
Przejdźmy jednak dalej. Prawdziwe
zamieszanie nastąpiło chwilkę później…
W 2000 roku dr Darbre – mammolog,
przeprowadziła badania, których wyniki choć niezachowane, rozpoczęły walkę z
parabenami w kosmetykach.
Co odkryła dr Darbre?
Po przebadaniu tkanek nowotworowych piersi znaleziono
w nich parabeny. Doktor Darbre
wywnioskowała, że skoro parabeny znalazły się w tkance piersiowej, to z pewnością
przedostały się do niej z dezodorantów konserwowanych tymi związkami i
przyczyniły się do rozwoju nowotworu.
Jednak to tylko przypuszczenia…
Przypuszczenia, które
spowodowały, że stosując antyperspirant boimy się raka piersi i jesteśmy
przekonani, że od używania płynów do higieny intymnej możemy wywołać raka
szyjki macicy.
Konsument się boi, a producenci
korzystają…
„Prabenowa afera” dała producentom zielone światło. Na masową skalę
zaczęto wypuszczać na rynek kosmetyki oznakowane PARABEN FREE, bez parabenów, itp.
Jedyne hasło jakie zakodowało się
w głowach konsumentów jest takie, że parabeny są złe.
No dobrze, ale w takim razie jeśli nie parabeny to co?
Zaczęto konserwować kosmetyki
innymi związkami. Związkami, o których wiemy niewiele. Niestety dla konsumenta
istotne jest tylko, że nie są to straszne parabeny.
Oczywiście w tym miejscu
wyolbrzymiam, ale warto przyjrzeć się sprawie uważniej. Watro przede wszystkim
wiedzieć, że nowe konserwanty są
stosowane w wyższych stężeniach, czyli mogą
mieć więcej działań niepożądanych, np. częściej wywoływać reakcje
alergiczne.
Nowe konserwanty nie są już testowane na zwierzętach, a co się z tym wiąże, nie można uzyskać informacji o ich toksyczności, czy kumulowaniu się w organizmie. Wiemy
o nich bardzo niewiele!!!
Dodatkowo ceny kosmetyków bez
parabenów są o wiele wyższe, gdyż jest to idealne źródło wzbogacania się przez
producentów.
PARABENY A UCZULENIE?
Wyjaśnijmy jeszcze jedną rzecz.
Kwestia działania alergizującego. Nie jest tak, że parabeny nigdy nie wywołają
uczulenia. Może się tak zdarzyć. Ale jest to sytuacja podobna np. do uczulenia na cytrusy. Jedni mogą je jeść, inni
nie. Wszystko jest kwestią indywidualną. Parabeny mogą działać jako alergeny kontaktowe, jednak reakcja organizmu wynika z osobniczej
nadwrażliwości.
Warto pamiętać, że większe
prawdopodobieństwo wystąpienia objawów niepożądanych istnieje w momencie
zastosowania np. kremu z parabenami na uszkodzoną lub chorą skórę.
JAK ZNALEŹĆ PARABENY W KOSMETYKACH?
Lista parabenów stosowanych w
kosmetykach jest dosyć długa. Warto jednak rozróżniać najważniejsze przykłady:
-
Methylparaben,
-
Ethylparaben,
-
Propylparaben,
-
Butylparaben,
-
Benzylparaben,
-
Isopropylparaben.
DLACZEGO W JEDNYM KOSMETYKU JEST KILKA RÓŻNYCH PARABENÓW?
Zastosowanie w jednym preparacie
mieszaniny parabenów można wyjaśnić w prosty sposób. Związki te bardzo się
lubią i chętniej działają w grupie;) w mieszaninie są skuteczniejsze i
wykazują SYNERGIZM działania. Oczywiście ich stężenie w kosmetyku jest
ściśle kontrolowane i waha się od 0,4-0,8 %.
Podsumowując dzisiejszy wpis:
- parabeny to najbardziej
powszechne i najdokładniej przebadane konserwanty,
- jak każda substancja mogą wywoływać
pewne efekty niepożądane,
- rezygnując z parabenów w
kosmetykach mamy do wyboru nowe konserwanty, o których nie mamy
wystarczającej wiedzy i nie znamy ich długofalowego działania,
- możemy wybierać kosmetyki
konserwowane naturalnymi konserwantami albo takie, które przygotujemy
sobie sami, np. przy użyciu półproduktów – jednak należy pamiętać, że takie kosmetyki
mają bardzo krótki termin ważności i nie możemy mieć pewności, że w
środku nie rozwijają się różne mikroorganizmy; w tym przypadku musimy być
bardziej czujni;)
Mam nadzieję, że dzisiejszy wpis
troszkę otworzy Wam oczy i pomoże zbudować własną opinię na temat parabenów.
Teraz, znając już podstawowe fakty możecie świadomie zdecydować, czy UŻYWAM
kosmetyków z parabenami, czy OMIJAM JE SZEROKIM ŁUKIEM.
Pozdrawiam i do następnego
wpisu;)


9 komentarze
Fantastyczny wpis, i bardzo pouczający. Ja stawiam bardziej na naturalne kosmetyki, ale niestety w 100% nie da się ich uniknąć :(
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za miłe słowa;)U mnie również dominują produkty naturalne lub półprodukty, chociaż nie skreślam kosmetyków, które zawierają parabeny. Wszystko z umiarem. Pozdrawiam;)
UsuńBardzo ciekawy artykuł!!!
OdpowiedzUsuńDziękuje bardzo i pozdrawiam;)
UsuńNaturalne kosmetyki już można spotkać w coraz większej ilości drogerii, na szczęście.
OdpowiedzUsuńTo jest ogromny plus! Bardzo pozytywne jest też to, że coraz więcej firm drogeryjnych zaczyna wprowadzać naturalne wyciągi i ekstrakty do swoich produktów i podąża za tą "naturalną" modą. Pozdrawiam;)
UsuńSuper artykuł, przeczytałam z dużym zaciekawieniem. Rzeczywiście za mało wiemy o parabenach, a taka wiedza jest nam bardzo potrzebna. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMiło mi bardzo;) niestety często sugerujemy się tym co słyszymy m.in. w reklamach albo przeczytamy na opakowaniu kosmetyków. Jednak mam nadzieję, że coraz więcej osób natknie się na ten wpis i zobaczy jak jest naprawdę. Pozdrawiam;)
UsuńA naturalne parabeny to jakie? :)
OdpowiedzUsuń