Efekt jaszczurki na stopach?!
Wiosna zbliża się wielkimi
krokami…to świetnie! Czas zacząć wiosenne porządki.
Najlepiej od podstaw, czyli
naszych stóp;)
W związku z tym, dzisiaj
chciałabym wam przedstawić sposób na zadbane stopy, o którym zapewne każdy już
słyszał. Mowa o skarpetkach złuszczających.
Czy działają? Przeczytaj i
sprawdź;)
Rok temu zdecydowałam się
przetestować tego typu produkt od marki L’biotica.
Nie zauważyłam jednak kompletnie
żadnej różnicy w wyglądzie stóp. Zastanawiałam się, co nie zadziałało, bo
przecież wszyscy dookoła zachwalają ten produkt?!
I dopiero kiedy wypróbowałam inne
skarpetki złuszczające, rozwiązałam zagadkę.
Zacznijmy od tego, na jakiej
zasadzie działają preparaty złuszczające do stóp.
Efekt złuszczenia osiągamy dzięki zawartości:
- kwasów: glikolowy, salicylowy,
mlekowy.
- ekstraktów owocowych: z jabłka,
cytryny, pomarańczy, papai.
- mocznika: silne działanie
złuszczające wykazuje przy stężeniu 30-40%.
Działanie zależy od rodzaju wyżej wymienionych substancji,
ich stężenia i ilości zawartej w
produkcie.
Ogromnym plusem tego typu
skarpetek jest kompleksowość działania.
Składniki złuszczające odpowiadają za usunięcie
martwego naskórka. Ale oprócz nich znajdziemy również składniki zmiękczające, wygładzające i nawilżające.
Przejdźmy teraz do konkretnego
produktu.
BIELENDA COMFORT+
SKARPETY ZŁUSZCZAJĄCE –
EKSFOLIUJĄCY ZABIEG DO STÓP
Preparat zawiera 3 kwasy o działaniu złuszczającym: GLIKOLOWY, MLEKOWY i SALICYLOWY.
Towarzyszy im MOCZNIK w stężeniu 5%. Nie będzie on złuszczał, a nawilżał i zmiękczał. Spowoduje rozpulchnienie skóry i zwiększy zawartość wody w warstwie
rogowej naskórka. Do tego wyciąg z
limonki, który oprócz delikatnego złuszczania, odświeży i powalczy z wolnymi rodnikami, nawilżająca gliceryna, łagodząca alantoina i chłodzący mentol.
MOJA OPINIA:
Od razu mogę powiedzieć, że produkt działa.
Oczywiście wszystko jest kwestią
indywidualną. Na efekty można czekać
od kilku dni, nawet do 3 tygodni. U mnie cały proces trwał właśnie
ok. 3 tygodni. Początkowo nawet zapomniałam, że cokolwiek nakładałam na stopy,
bo złuszczanie pojawiło się dopiero po tygodniu. Nie było ono duże. Ale należy uwzględnić stan wyjściowy stóp.
Jeśli regularnie wykonujemy peelingi i używamy zmiękczających kremów to nie
możemy oczekiwać, że skóra będzie nam schodzić jak u jaszczurki;)
Plusem było to, że dzięki
skarpetkom zostały usunięte skórki przy
paznokciach i pod nimi. Stopy zyskały dużą miękkość i gładkość. Po dwóch tygodniach, czyli kiedy już prawie pozbyłam
się martwego naskórka, dla wzmocnienia efektu zaczęłam stosować czyste masło shea, które idealnie uzupełniło
kurację.
Warto w trakcie oczekiwania na
złuszczenie moczyć stopy w ciepłej
wodzie. To przyspieszy cały proces.
Żeby utrzymać efekt dodatkowo
zaopatrzyłam się w krem z mocznikiem
do stóp i grubą warstwą nakładam go codziennie wieczorem. Od zastosowania
skarpetek minęły już prawie 3 miesiące. Efekt końcowy utrzymuje się do tej pory
i nie muszę na razie powtarzać zabiegu.
DLACZEGO AKURAT TEN PRODUKT ZADZIAŁAŁ?
Na początku postanowiłam porównać
składy skarpetek BIELENDY i L’BIOTICY.
Zawierają one takie same kwasy. Bielenda ma mniej ekstraktów roślinnych, czyli
teoretycznie powinna zadziałać słabiej.
Dlatego zaczęłam analizować
dalej. Jeśli nie skład, to sposób
aplikacji musiał być przyczyną.
Skarpetki foliowe w jednym i
drugim produkcie mają uniwersalny rozmiar. Różnica polega na tym, że skarpetki
L;bioticy są od razu nasączone składnikami aktywnymi. W przypadku
Bielendy dopiero po nałożeniu skarpetek
wlewamy płyn złuszczający do środka.
To powoduje, że dokładniej dociera on do każdej przestrzeni i ma lepszy kontakt z powierzchnią skóry.
I zagadka rozwiązana;)
CENA I DOSTĘPNOŚĆ
Skarpetki dostaniemy w każdej drogerii, a ich cena nie
przekracza 10 zł.
PODSUMOWUJĄC
Skarpetki złuszczające to świetny produkt, który pozwala
kompleksowo zadbać o nasze stopy. Wiele firm posiada je w swojej ofercie,
dlatego możemy wybierać na co tylko mamy ochotę. Warto zwrócić uwagę na sposób aplikacji produktu. Czy mamy do
czynienia z nasączonymi skarpetkami, czy z płynem, który dopiero wlewamy do
skarpetek po ich nałożeniu. To bardzo istotne ze względu na to, że uniwersalny
rozmiar skarpetek może spowodować, że osoby, które mają mniejszy rozmiar stopy nie
skorzystają z zalet preparatu.
To co, próbujesz?
Chętnie się dowiem, czy też
zauważyliście efekty;)
Pozdrawiam i do następnego
wpisu;)







5 komentarze
To w takim razie jest to zdecydowanie dla mnie produkt! Mam bardzo suchą skórę więc i na stopy muszę często złuszczać - zazwyczaj używam pumeksu i pilingu a teraz wypróbuję skarpety :)
OdpowiedzUsuńPolecam serdecznie; zwłaszcza teraz, kiedy jeszcze nie nosimy odkrytych butów. O nieestetycznym złuszczaniu wiemy tylko my;) dodatkowo taki zabieg daje kilkutygodniowe efekty, a przy uzupełnieniu kuracji np. kremem z mocznikiem możemy jeszcze przedłużyć stan po zabiegu.
UsuńOstatnio zastanawiałam się czy nie zakupić takich skarpet, ale te które wpadły mi w ręce nie wywarły na mnie takiego wrażenia jak te, które opisujesz. Sama w okresie zimowym mam problem z suchością skóry więc jeśli znajdę te z Bielendy na pewno je kupię.
OdpowiedzUsuńZastosowałam je z czystej ciekawości, ale efekt przerósł moje oczekiwania. Dobrą opinią cieszą się także skarpetki Lirene; także jeśli nie Bielenda, to warto zwrócić uwagę na inną markę;)
UsuńJa obecnie też się złuszczam, z tym, że po Purederem :)
OdpowiedzUsuń